poniedziałek, 16 grudnia 2013

Prolog

 Życie jest zaskakujące, pełno w nim niespodzianek. Tak samo w miłości. Te niespodzianki nie zawsze są dobre, ale wszystko ma swoją przyczynę. Nic nie dzieje się bez powodu, a ludzie tego nie rozumieją. Chociażby mój ojciec - Christian. Tata z mamą, mimo iż darzyli siebie ogromnym uczuciem, nie byli ze sobą przez głupotę, a on po niespodziewanej śmierci ukochanej załamał się. Moja rodzicielka - Mirabel - zginęła w wypadku samochodowym, gdy miałem sześć lat. Ojciec przez ponad rok obwiniał siebie o śmierć dziewczyny. Ciągle powtarzał: "Gdybym nie pozwolił jej odejść...". Dopiero po poznaniu Adrianny przestał się obwiniać. Zakochał się w niej i są razem do dziś. Może nie darzy jej tak wielką miłością, jaką darzył Mirabel, ale dzięki niej wrócił do życia. Adrianna, mimo że jest moją macochą, nie próbuje zastąpić mi mamy - i dobrze. Kocham ją jak ciocię, natomiast moją matką już zawsze będzie Mirabel. Co piątek chodzę na jej grób i opowiadam o moim życiu. Nauczył mnie tego tata, który nie wyobrażał sobie, abym wychowywał się bez niej. To niejedyne, czego mnie nauczył. Dzięki jego błędom jestem miłym, uczuciowym chłopcem, który szanuje dziewczyny. Ojciec z mamą byli zupełnie inni. Ciągłe imprezy, alkohol i seks - tak wyglądało kiedyś ich życie. Moje jest inne. Uczę się przeciętnie, lecz jestem bardzo kulturalny. Nie uprawiałem jeszcze seksu i nie śpieszy mi się. Fakt, piję, ale okazyjnie. Jarałem może raz, a imprezuje też bardzo rzadko. Nie jestem popularny, ale na brak znajomych nie narzekam. Trzy lata temu poznałem Lucy Jeffrey i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Dzisiaj słynie jako moja najlepsza przyjaciółka. Lucy to energiczna, wiecznie uśmiechnięta dziewczyna, poszukująca miłości swojego życia. Gdyby tylko wiedziała, że nie musi szukać tak daleko... Tak, zgadza się. Kocham ją. Zakochałem się w niej, jak tylko ją zobaczyłem, lecz nie mam odwagi jej tego wyznać. Kocham to, jak się uśmiecha, jestem wtedy taki szczęśliwy. Natomiast, gdy się smuci, mi odechciewa się żyć. Planuję powiedzieć jej, co czuję, ale nie wiem, czy się odważę. Może powinienem coś zajarać i wtedy jej powiedzieć? Nazywam się Dylan Night, mam 19 lat, a o to moja historia. 


*~*


-Gale, zostaw mnie! – leżę naga, przyciśnięta do kanapy. – Gale, proszę puść mnie – szepczę, ale jest już za późno. On już jest w środku. Jest naćpany i wściekły. Staram się nie płakać, nie wrzeszczeć, nie odzywać. Zaciskam zęby, pięści już dawno gniotą koc pode mną. Modlę się, aby ten koszmar jak najszybciej się skończył.

 Krople wody kapią na moje sparaliżowane ciało. Słyszałam kiedyś, że ciepła woda odpręża, odbiera wszystkie negatywne emocje, rozluźnia, koi, oczyszcza umysł. Teraz wiem, że to brednie. Nic nie oczyści mnie z nienawiści, wstrętu, złości, bezsilności, wstydu i na koniec rozczarowania. Zastanawiałam się, czy nie spróbować z żyletkami, ale to chyba najgorszy pomysł, na jaki mogłam wpaść. Nie zrobię tego moim bliskim. Może wezmę kilka tabletek? Może w ten sposób zapomnę, wymażę to z pamięci? Nie, tego nie da się wymazać! Ale może chociaż na chwile przestanę o tym myśleć? Nie, raczej tego nie zrobię. A może powinnam wstać, może wtedy woda zadziała? Może ukoi moje myśli? Byłoby lepiej, z pewnością, ale czy dam radę stać? Czy dam radę utrzymać się na własnych nogach, które trzęsą się gorzej niż te małe, brzydkie, niemal łyse pieski? Nie, to raczej nie wchodzi w grę, od razu bym upadła i jeszcze ojciec by usłyszał. Nazywam się Nathalie Collins, mam 19 lat i właśnie siedzę w bieliźnie pod prysznicem i próbuję zmyć z siebie resztki największego skurwiela, jakiego ten świat widział – mojego byłego chłopaka. 

_________________________________________________________________


Siemka! Tu Ola i Iza! Co sądzicie o prologu? Przypominamy, że Dylana pisze Ola, a Nathalie Iza. Proszę zostawcie komentarze :* <3 

6 komentarzy: